Obrazek 1

Obrazek 1

4.04.2016

Rozdział 10

Próbowałam znaleźć to miejsce. Naprawdę starałam się nie wejść prosto w jego pułapkę, ale zbyt skrupulatnie to zaplanował. Jego postać tkwiła na widoku na środku mapki, w grze. Mojej ulubionej mapki. Byłam pewna, że on po prostu daje mi czas. Czas na zrozumienie, że mimo wszystko to zawsze on tutaj rządził.
Wieczorem jestem już pewna, że nie mam innego wyjścia. Wchodzę prosto w paszczę lwa.
Siła wyrzucenia z teleportu jak zwykle rzuciła mnie na ziemię. Przeturlałam się po podłodze. Podnosząc się powoli z pozycji kucającej starałam się dojrzeć jak najwięcej w kompletnej ciemności. Na nic zdały się moje wysiłki.

 -Toluś...-usłyszałam Go za sobą. Jak zwykle zdrętwiałam.
Stojąc, jak słup soli i patrząc się w pustkę przed sobą starałam się nie dopuścić do własnego zawału- serce biło mi tak szybko. Już dawno nie odczuwałam strachu.
Poczułam jedynie, że zbliżył się do mnie. Później coś szorstkiego oplotło moje nadgarstki, unieruchamiając je z tyłu, później tą samą szorstkość poczułam na ramionach i kostkach.
 -L-Lercara...- nie mogłam uwierzyć, że się zacięłam.
 -Cii...
I w tym momencie poczułam ukłucie. Później nadszedł błogi sen.
"Czy ja nie miałam kogoś ratować? A kto uratuje mnie? Cholera..."
***
-Toluś! Hej! Tolkien do kurwy nędzy!
Szept Aless wyrwał mnie ze snu. Właściwie nie wiedziałam, kiedy otworzyłam oczy, bo dookoła panowały egipskie ciemności. Byłam związana, a w bucie nie wyczuwałam sztyletu...jak się nad tym zastanowić nie czułam też butów, ani innych ubrań prócz stanika i majtek... byłam półnaga!
 -Als?-szepnęłam.
 -No wreszcie!
 -Nic ci nie jest? Gdzie jesteś?
 -Wszystko dobrze. Siedzę naprzeciwko ciebie. Pod ścianą. Widzisz mnie?
Dojrzałam niewyraźny kształt. Tak, coś się tam ruszało.
 -Nie najlepiej.
 -Zbieraj tyłek. Spadamy stąd, zanim...
Nagle ktoś zaświecił światło.
 -Zanim co?- najwyraźniej Lercare szalenie to bawiło.
 -Cholera! Co ty sobie wyobrażasz?- Ales najwyraźniej czuła się swobodnie w jego obecności.
Natomiast ja przyjęłam opracowaną postawę.
Podszedł do łóżka, na którym siedziałam i spojrzał mi w oczy.
 -Tolcia?
Byłam pewna, że moje duże, niebieskie oczy stały się jeszcze większe. Oto, jak jeden człowiek z wojowniczki, z samej Śmierci robi przerażoną dziewczynkę.
 -Toluś-poczułam jego rękę na policzku- mów do mnie.
 -Zostaw ją w  spokoju- mruknęła Als spod ściany.
Ale on cały czas patrzył.
 -Co tu się odpierdala?- pięknie! Mamy złożone zdanie przesycone wulgaryzmem, w dodatku płynnie wypowiedziane-postęp.
Zaśmiał się.
-Perełko...zorganizowałem nam zabawę. Tak wcześnie ostatnio wyszłaś... nie miałem szans na zbyt wiele.
Poczułam wręcz, jak Aless wypala mi spojrzeniem dziurę w głowie. Nie powiedziałam jej.
 -Wykonałam zadanie, więc zniknęłam. To co teraz robisz... właściwie po co ci my dwie?
 -Daj spokój, czubku. Takie głupie pytania zadawać- uśmiechnął się.
 -Czyli nie masz żadnych złych zamiarów?- usłyszałam spokojny głos Als.
 -Oczywiście, że nie... nie do końca-znowu wyszczerzył zęby. Uśmiechał się do nas, jakby patrzył na swoją kolację.
 -Więc po co te...sznury?-dopytywałam się.
 -Och... środki ostrożności. Ty zawsze jesteś grzeczna, ale Als... to po prostu czysta Wojna.
 -Wcale nie jestem taka grzeczna- powiedziałam o wiele za cicho.
Jeden człowiek. Niższa pozycja, ale dla mnie i tak zawsze jest ponad. Kurwa.
Swoimi słowami wywołałam jedynie jego śmiech.
 -Koniec pierdolenia. Czas na zabawę.
***
Obudziłam się cała obolała, naga i czułam się, jak człowiek na pustyni. Wody...
Podniosłam się na łokciach i od razu tego pożałowałam, bo wstrząs spowodowany widokiem Lercary i Als po jego drugiej stronie był ogromny. Przypomniałam sobie wczorajsze (tak sądzę, że wczorajsze nie miałam pojęcia jaka to była pora dnia) szaleństwa. Złapałam się za głowę. Kurwa...
Zegarek- gdzieś tutaj stał, o ile dobrze pamiętałam. Leżał za wywróconą szafką nocną. 10.00 rano.
"Mam zlecenie do zrobienia!"
Dobrze wiedzieć, że mój umysł jednak wciąż działał, jak na zabójczynię przystało.
Podniosłam się. W kącie pokoju odnalazłam swój czarny skórzany kombinezon oraz broń. Wyszykowałam się, ale przed wyjściem musiałam zrobić jeszcze jedno.
Podeszłam do łóżka i przechylając się nad Lercara musnęłam ustami wargi Als. Zawsze tak robiłam, kiedy wychodziłam. Podnosząc się zobaczyłam ciemne oczy spoglądające wprost na mnie i krzywy uśmieszek.
 -A ja?
 -Śpieszę się...
 -Musimy pogadać. Musisz mi wytłumaczyć więcej niż ostatnio.
Skrzywiłam się.
 -Wiem. Wrócę tu, kiedy wykonam zlecenie. Pilnuj Als, Zarazo. I nie pozabijajcie się.

3 komentarze:

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony