Obrazek 1

Obrazek 1

20.04.2016

Rozdział 13

Samotność dotknie w końcu każdego z nas. I z pewnością nie będzie to miły dotyk.
Kiedy tylko Als wypłakała się i przestała czuć winna, machinalnie wstała i nie oglądając się wyszła. Diamond opierała się o ścianę ze skrzyżowanymi rękami.
Gwizdnęła.
 -Teraz to dopiero zjebałaś. Jak  mogłaś jej to zrobić?
Nie czekając na odpowiedź, której i tak dla niej nie miałam, zniknęła w teleporcie.
Przez kolejne dni działałam, jak maszyna, tyle, że prześladowałam Wojnę, a ona uporczywie mnie ignorowała. Poza tym w moim życiu nie było żadnych atrakcji. Jedzenie, spanie i tak w kółko. Nie przyjmowałam zleceń. Dla mnie to był koniec.
Ale za późno dotarło do mnie, ile ryzykuję.
Głupia.
W pewnym sensie czułam, że wszystko ma swój koniec. Jeśli się o to nie zawalczy. Chciałam walczyć. Cholernie chciałam, żeby wróciła. Ale nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Od czego zacząć.
Jedyne co potrafiłam to zabijać. Polecałam Wojnę Nes, kiedy tamta zaczęła mieć problemy z moją bezczynnością i nieróbstwem. Podobno Aless wzięła kilka zgłoszeń.
Wypłakiwanie się do zera, czyli tak, że spokojnie groziłoby to odwodnieniem... normalnemu człowiekowi, stało się moim ulubionym zajęciem.
Moje oczy stały się oczami Śmierci- przytłumiony niebieski, zalany szarością, zaćpane źrenice i przekrwione białka.
Czy cierpiałam? Szczerze to już zapomniałam o wszelkich emocjach. Z czasem zaczęłam wracać do fachu w nadziei, że może spotkam polującą Aless.
Nie spotkałam.
Lercara nie starał się ze mną kontaktować za co byłam mu wdzięczna. Egoistyczna część mnie chciała zrzucić całą winę za nieporozumienie z Wojną właśnie na niego.
Hmm... nieporozumienie... to złe słowo. Tak złe, jak ja i moja przegniła na wskroś dusza.
Nie ma nic gorszego niż pół-demonica nie mająca nic do stracenia. Przestałam zacierać ślady. Po prostu rozcinałam ludzi na pół i wychodziłam, nie pozostawiając po sobie śladu.
Były dni, kiedy myślałam, że oszaleję albo, że już to zrobiłam. Zasypywałam wtedy Als wiadomościami.
Odpisz kurwa!
Ból i cierpienie- tak właśnie wyglądała teraz ludzka śmierć.
Bo dlaczego ktoś ma być szczęśliwy, kiedy ja mogłam o tym jedynie marzyć?
Minęło już kilka tygodni. Ona już pewnie o mnie zapominała, a jednak tego wieczoru miałam wrażenie, że patrzy na mnie z ciemności.
Zima w tym roku na szczęście nie była śnieżna. Na dziedzińcu przed sporym magazynem stała grupa mężczyzn, paląc papierosy. Mój cel był wśród nich... ale większa liczba ludzi to nie problem. Nawet 12 dam radę.
Zeskoczyłam z dachu prosto za plecy jednego z nich i podcięłam mu gardło szybkim ruchem. Kiedy upadał na kolana, a później zwalał się na ziemię, jego towarzysze rzucili się na mnie. Wszyscy na raz. To był problem.
Pocięłam komuś brzuch, komuś poharatałam rękę. Odbijając się od następnego upadającego mężczyzny i robiąc śrubę w powietrzu, znalazłam się za plecami kolejnego. Po chwili leżał razem z już 3 jego towarzyszy- nieprzytomnych lub  martwych. Rzuciłam nożem na sekundę przed tym, jak ktoś złapał mnie za ręce. Kopnęłam napastnika podchodzącego z przodu, ale silne ramię, oplatające mój tułów, wręcz zgniatało mnie. Pchnął mnie na ziemię. Nim zdążyłam wykonać jakiś ruch zaczęli kopać mnie ze wszystkich stron. Plułam krwią. Nie wiedziałam, z której strony mam się bronić. Wpadłam w panikę. Przed oczami tańczyły mi czarne plamki.
Nim osunęłam się w ciemność jeden z nich upadł obok mnie, z toporem w czaszce. Usłyszałam przeraźliwe jęki, sugerujące, że ktoś właśnie umiera. Po chwili zapadła cisza, a moim oczom ukazał się czerwony pukiel włosów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony