Obrazek 1

Obrazek 1

29.10.2016

Rozdział 18

 Stuk. Stuk.
'Co jest kurwa?'
-Uważam,  że powinnyśmy uważać na siebie nawzajem, a w szczególności na Tolkę. Bądź, co bądź miała wizję, w której słyszała własne imię.
Als już od dobrej godziny tłumaczyła to dziewczynom. Ja usiadłam na podłodze, opierając coraz cięższą głowę o chłodną ścianę. Migrena nasilała się, mimo tabletek, którymi uraczyła mnie Diamond.
 Stuk. Stuk.
Nie wiedziałam, dlaczego one nie słyszą, jak ktoś ewidentnie puka do drzwi. Zaczęło mnie to irytować. Naprawdę czekały, aż ja otworzę?
 -Nie wiemy czego dotyczyła.- Wtrąciła Natt.
 -Jak to nie? Ewidentnie ktoś sprawiał jej ból, a to wystarczy!
 -Ty jej nigdy nie sprawiłaś bólu? Nie przysporzyłaś cierpienia? Nie stwierdziłaś, że jest głupia? Może tu po prostu chodzi o wasz kolejny wybryk? Dlaczego ja i Diamond mamy się narażać dla waszych łóżkowych kwestii? Bo umówmy się- nie leczycie miłości przeprosinowymi kwiatami i czekoladkami.
 No proszę, proszę... mała bestyjka.
 -Dlatego, że Tolka bez mrugnięcia okiem narażałaby się dla waszych!
 -Bo jest wścibska!
 -Ha!- Diamond nagle się ożywiła. Nie odzywała się już dłużej niż ja.
 -Co?
 -Właśnie przyznałaś, że coś jest między nami!- wyszczerzyła się zadowolona.
 -Eee... Nie, wcale nie. Diamond...zostawmy to na później, co? - wykrztusiła zarumieniona Natt.
Stuk. Łup! Łup! Trach!
  Nie miałam pojęcia, co tu się odczynia, ani dlaczego nikt nie otwiera. Postanowiłam wstać. Otworzyć te pieprzone drzwi zanim dźwięk pukania rozsadzi mi mózg. Kiedy uderzenia pięścią zamieniły się w kopanie z buta już nie wytrzymałam.
 -Nie możecie otworzyć? Naprawdę? Wasza głupia kłótnia jest ważniejsza?
 -Tolka, o co ci teraz chodzi? -Als wydawała się być zdezorientowana i zarazem zmartwiona.
Pff teraz się jej przypomniało, że cierpię. Żartuje sobie ze mnie?
 -Ktoś od dobrych 5 minut puka do drzwi!
 -Tola...- Diamond rozejrzała się po pozostałych.
 -Nikt nie pukał- dokończyła za nią Natt.
Oczy Als rozszerzyły się przerażone.
 -Boże, ty masz wizję! Dlatego głowa ci pęka! A więc tutaj pewnie zraz ktoś przyjdzie i raczej nie złoży nam pokojowej wizyty. Dwie wizje w ciągu jednego dnia...jest źle. Cholera! Szybko nie ma czasu, otwierajcie teleport -uciekamy. Natt stań przy drzwiach.
 Diamond dorwała komputer, wszystkie czekałyśmy w napięciu, aż urządzenie uruchomi się.
Zasłoniła monitor i nie widziałam, co dzieje się na ekranie. Nagle odsunęła się i zaczęła uciekać, a zaraz za nią Als, ciągnąc mnie za rękę. Zanim wybiegłyśmy z jej domu zdążyłam przeczytać:
"BRAK POŁĄCZENIA TEGO URZĄDZENIA Z SIECIĄ TELEPORTÓW".
Ktoś nas odłączył, a tym kimś mógł być jedynie członek Elity.
Zbiegałyśmy po schodach tak szybko, jak tylko potrafiłyśmy. Byłyśmy bezbronne. Broń jest w naszym hangarze, a my nie możemy się do niego dostać. Jesteśmy teraz po prostu takie zwyczajne...
Zabolała mnie świadomość tego.
 Nie, nie, nie. Powtarzałam sobie. Broń nie robi z ciebie nadzwyczajnej, ty taka po prostu jesteś.
Przebiegłyśmy kilka ulic, w końcu mogłyśmy zwolnić, choć i tak szybko przemierzałyśmy kolejne metry. Żadna z nas nie odezwała się słowem. Nie wiedziałyśmy nawet dokąd  biegniemy, naszym jedynym celem narazie było trzymanie się razem i ucieczka.
Podczas biegu ustał mój ból głowy.
W końcu pod jakąś latarnią, Bóg wie gdzie - zatrzymałyśmy się.
 -Co teraz?
Spojrzałyśmy tylko po sobie i wiedziałam- żadna z nas nie miała pomysłu.
Prawie.
Wyprostowałam się, odetchnęłam ostatni raz.
 -Muszę wykonać telefon.
Popatrzyły na mnie z zainteresowaniem. Zanim którakolwiek zdążyła zapytać wyjęłam z kieszeni komórkę, wybrałam numer i wsłuchiwałam się w dwa sygnały. Po trzecim usłyszałam tylko krótkie: Tak?
 -Potrzebuję obiecanej przysługi.
 -Za dwie ulice masz małą kwiaciarnię. Kup sobie jakiś kwiat na moje imię.
Rozłączyła się.
Do kwiaciarni nie było trudno trafić. Sprzedawczyni od razu zrozumiała o co chodzi i nie wydawała się ani odrobinę zszokowana. Po prostu wskazała nam palcem drzwi za nią. W środku stał komputer.
Wylądowałyśmy w pokoju z pomalowanymi na ciemny fiolet ścianami, przez wielkie okna z witrażami nie wpadało zbyt wiele światła i byłoby tu prawie ciemno gdyby nie wielki kryształowy żyrandol, który zwracał na siebie uwagę. Perskie dywany, ciemne skórzane kanapy, barek, a nawet masywne gotyckie biurko nie przyciągały tak wzroku, jak kobieta siedząca za nim. Ciemne włosy, sięgające ramion okalały jej twarz, której nie szpecił żaden mocny makijaż. Czysta elegancja.
 -Witajcie.
 -Nestya - pochyliłam kark z szacunkiem. Ona zrobiła to samo.
 -Siadajcie- wskazała jedną z kanap. - Domyślam się, że chodzi o Lercarę... przykro mi TooLate niewiele mogę narazie w tej sprawie zrobić.
 -Chwila, co? Co jest z Lercarą?
Gdzieś w tle usłyszałam ciężkie westchnięcie, skupiłam się jednak na spokojnej twarzy Nes.
 -Nie wiedziałaś? Lercara został zatrzymany przez oddziały Elity za zniewagę swojego Nadrządcy*.
 -Przecież ty jesteś jego Nadrządcą... co takiego zrobił, że postanowiłaś go ukarać?
 -Niestety... kiedy wykupiłam cię od Lizy, ona zażądała LF'a w zamian. Zgodziłam się.
 -Co takiego?
 -To co słyszałaś. LF od dawna nie był aktywny, a ty dobrze się zapowiadasz. To się nazywa stawianie wszystkiego na jedną kartę. Ty jeszcze nie znasz dobrze tutejszej polityki. O ile więcej dla mnie zarobisz, o tyle lepsza jestem od pozostałych. Każdy z nas ma swojego 'konia wyścigowego'. Ty stałaś się moim zamiast Lercary. Darzyłam go szacunkiem za to, ile dla mnie zrobił, więc nie narzekałam, kiedy przestał działać w moim imieniu. A potem zjawiłaś się ty. Od początku złapaliście wspólny język. Tacy jesteście do siebie podobni... Ale nie całkiem. Ty masz ogień, który dopiero zaczyna płonąć, jego się wypala. Zamieniłam go na ciebie.
 -Chwila, chwila. - Als przerwała naszą rozmowę. - To do kogo należymy ja i Diamond?
 -Diamond jest podwładną Lalusia, a Aless Lizy, jednak tak, jak prosiłaś Jaskier prowadzi negocjacje. -Nestya zwróciła się do mnie zamiast do Wojny.
 -I jak?- zapytałam. Nie podobało mi się, że Nes najpierw zdobyła mnie. Byłabym spokojniejsza, gdyby Jaskier już miał Als. Ale ta kobieta dbała przede wszystkim o siebie, nawet kiedy robiła coś dla ciebie.
 -Z jakiegoś powodu Liza ociąga się. Przekłada spotkania, podaje wygórowane warunki...
 -Oj ja wiem dlaczego. Ta suka chce mnie dostać w swoje łapy! Zamknęła mi teleport!
Als w porywie złości zerwała się z kanapy z zaciśniętymi pięściami.
 -Więc to dlatego przybyłyście? - Chyba po raz pierwszy widziałam, nawet jeśli tylko trochę, to wciąż zdziwioną Nestye.
  Skinęłam głową, jednocześnie zerkając na czerwonowłosą Wojnę. Prosiłam ją wzrokiem, aby się opanowała. Pokazywanie emocji przy Elicie...nie jest mądre. Posłuchała.
 -Zaraz, zaraz...można wolniej? To kto jest moim Nadrzącośtam? I co zrobił LF? I dlaczego Tola ewidentnie uprawia z Tobą jakieś ciemne interesy?
Pierwszy raz odkąd się zjawiłyśmy spojrzenie Nes powędrowało w stronę Natt. Do tej pory słyszała o niej tylko ode mnie, widziała ją pierwszy raz na własne oczy.
 -Ty? Ty jesteś tu nielegalnie.
Nagle jak na zawołanie zjawiło się dwóch odzianych na czarno gości i chwytając Natt zaczęli ciągnąć ją w stronę drzwi. Diamond zerwała się za przyjaciółką, wrzeszczała, żeby ją zostawili, tłukła ich, gdzie i jak tylko mogła.
 -Ona też.
Zjawiła się kolejna dwójka. Jakby wyłonili z cienia, z powietrza- znikąd. Pojmali Diamond i Natt. Pierwsza patrzyła na mnie z lekkim strachem w oczach, druga wykrzykiwała obelgi, zarzucała zdradę i tchórzostwo.
 W końcu masywne drzwi zamknęły się, a po wrzaskach dziewczyn nie został ślad.
Als przyglądała mi się z rozszerzonymi oczami, szukając jakiś wskazówek. Ja natomiast byłam odrobinę zniesmaczona. Zawiedziona. Jak one się zachowywały...jak to o mnie świadczy?
 -Powinnaś ją wytresować. - Nes potwierdziła tylko moje myśli. - Ubliżyła ci. Mam nadzieję, że lochy im się spodobają.
 -Mniejsza. Do rzeczy. Mówisz, że Lercara był twoim... 'koniem wyścigowym'... dlaczego nie potrafił używać teleportów? Ja go tego nauczyłam, wiele mu opowiedziałam.
 -Cóż był tradycjonalistą. Jednak jak zauważyłaś nie musiałaś mu niczego dogłębnie tłumaczyć, nie rozumiał tylko szczegółów. Przykro mi to stwierdzać, ale wykorzystał cię do poboru brakujących informacji.
Nagle wszystkie te sny, gryf, który kazał mi wprowadzić go do świata przestały mieć sens. Jednocześnie pojawiło się pytanie. "Kto przyleciał na gryfie po mnie? Przecież był sam..."
Poczułam ciepłą rękę zaciskającą się na moim ramieniu, dodającą otuchy.
 -Tak...cóż, co się teraz z nim dzieje?
 -Kiedy dowiedział się, że go sprzedałam wparował tutaj wrzeszcząc, że mnie nienawidzi, że jestem  niewdzięczna suką i tym podobne. Był widocznie...zbulwersowany.
Wojna prychnęła gdzieś za moimi plecami.
 -Liza poczuła się odpowiedzialna za te zniewagi i cóż, pozwolę sobie stwierdzić, iż z uśmiechem na ustach wtrąciła go do lochu na miesiąc w celach dydaktycznych.
 -Dobra. Koniec tego, przejdźmy do rzeczy. Liza zamknęła mi teleport, znaczy, że ma do tego prawo? W jakim celu mogła to zrobić?
Ucieszyłam się w duchu, że Als wzięła sprawy w swoje ręce. Ja musiałam troszkę ochłonąć.
 -Liza ma taką możliwość. Nie będę niczego sugerować, ale gdyby TooLate nie miała wszczepionego nadajnika, zaczęłaby się buntować przeciwko mnie to wyłączyłabym jej teleport. Jej i wszystkie w pobliżu, a potem udała się do jej mieszkania.
 -Wiedziałam. Co mam teraz zrobić?
 -Normalnie to, co teraz ci powiem nie powinno w ogóle opuścić moich ust, ale masz być Habitem Jaskra, który jest moim mężem. W moim interesie jest zadbać, aby obiekt kupna nie był uszkodzony podczas transakcji. Moim zdaniem... powinnaś się ukryć. Nie korzystać z teleportów, nie przyjmować zleceń, na chwilę przestać istnieć.
 -Więc jedziemy na wakacje...
 -Sama. TooLate musi zostać.
 -Co? Więc odpada. Nigdzie się bez niej nie ruszam.
 -W takim razie powodzenia. Wybierasz trudną drogę dla was obu. Szanuję to.
 -Szanujesz narażanie się? - Widziałam, jak Wojna zaczyna tracić cierpliwość. Miałam nadzieję. że Nes nie powie jej, dlaczego ja nie mogę wyjechać.
 -Szanuję oddanie. TooLate o tym wie. I dlatego z Tobą nie ucieknie bez mojego pozwolenia.
Kurwa.
 -Tola?- nóż w sercu. Tak właśnie się czułam, kiedy dwie pary oczu skierowały się na mnie.
 -Als nie musimy nigdzie uciekać. Coś wymyślimy. Koniec z uciekaniem.
Nes tylko uśmiechnęła się pod nosem. Nie wiem, jak tej kobiecie nie mógł jeszcze znudzić się wieczny triumf. Niektórzy chyba po prostu rodzą się, aby wygrywać.
 -Dobrze - Wojna opadłą na kanapę, zraniona.
 -Naszykuj mi loch za niesubordynację Nes...Bo nie ręczę za siebie, jeżeli ona po nią przyjdzie
 -O to się nie martw. Mam dla ciebie... celę od dawna. Idźcie już.
 Bez słowa wstałyśmy i ruszyłyśmy do drzwi, które otworzyły się zaraz po słowach Nes.
 -Aha i TooLate...- odwróciłam się stojąc już w progu. - Nie ratuj go. Zostaw to mnie.

*Nadrządca- każdy z ludzi którzy poruszają się teleportami (Habilitas[Habity]) ma swojego Nadrządcę, czyli członka Elity, który za niego odpowiada oraz jest jego władcą. Nadrządcy często wymieniają się członkami, którzy nie mają na to zbyt wielkiego wpływu.

1 komentarz:

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony