Obrazek 1

Obrazek 1

10.06.2017

Rozdział 20

 - Kiedy zamierzałaś powiedzieć mi o Nes? O tym co was łączy. - zagadnęła Als, podając mi kubek z gorącą herbatą, który ostrożnie odebrałam. Usiadła naprzeciwko mnie.
 -Wykonywałam dla niej kiedyś pracę. Kiedy byłam z LF'em...
Kiwnęła głową na znak, że rozumie. Wyraz jej twarzy nie zmienił się, z czego się ucieszyłam. Chciałabym, aby nasza trójka znowu była razem. Rozmawiała, śmiała się i ... po prostu była. Bez tych pogardliwych spojrzeń. Ale to nie jest teraz możliwe. Wojna nie chce na niego patrzeć z wiadomych powodów. W dodatku teraz, kiedy dowiedziałam się, że się mną bawił, raczej też nie mam ochoty przebywać obok niego. On ze mną też nie.
 "Sprzedałaś mnie, a teraz masz się zamiar obrażać?"


Nie sprzedałam go. Nie miałam o niczym pojęcia.
Szanse, że nasza trójka znowu będzie znowu razem się śmiała są nikłe.          
 Podkuliłam nogi jeszcze bardziej i oparłam kubek o kolano.
-W dniu tego pamiętnego turnieju powiedziała mi, że się odezwie. I cóż- najpierw likwidowałam ludzi za pieniądze, a później zaproponowała mi układ.
 -Układ?
Wzięłam łyka, zastanawiając się jak ująć to, co łączy mnie z Nes w słowa.
 - Powiedziała mi jak wygląda sytuacja. Kiedy pokłóciłyśmy się w grze... o Lalusia z Lizą.
 -Tak, to było mega głupie. Ale to żałosne ze strony Lizy, że po tym jak się rozstali i tak prześladowała wszystkie, do których się zalecał- jakby to była nasza wina.
 -Cóż Liza poinformowała Nes- przewodniczącą Elity naszego serveru, że będzie się mściła.
 -Po co?
 -Hm. Nie jestem pewna, ale one chyba ustalają, czy mogą kogoś wykończyć, czy może którejś się przyda dany osobnik.
 -Okropność.
 -Nie nam to oceniać- płatnym zabójcom.
Als odwróciła głowę w stronę okna i trwała tak dłużą chwilę. Jej nostalgia zaczęła mi się udzielać.
Przez chwilę zobaczyłam kilka twarzy, teraz już martwych, zastygłych na wieki. Nie czułam nic ani skruchy, ani triumfu. Nie obchodzili mnie oni, jakkolwiek nie podeszłabym do tematu.
 Jesteś okropna. Jak można zabijać z zimną krwią dla pieniędzy? Jesteś splamiona tak ciężkim grzechem, a unosisz się lekka jak motyl. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Takie jak ja nic nie mogą z tym zrobić. Zabiłaś mnie tak jak tamtych. Pozostanę duchem przywiązanym do tego ciała na wieki...
Znowu. Słyszę głos w głowie. Może jednak te martwe twarze jakoś na mnie oddziałują.
Już miałam napomknąć coś Als, ale wtedy zadała mi pytanie.
 -Co było dalej?
 -Dalej? Nes przedstawiła mi opracowany plan naszego bezpieczeństwa. Ale oczywiście zrealizowała go po swojemu. Miała nas przejąć. Ale ona ma swoją kadrę. Swój oddział. Nie wiem kim są ci ludzie, jednak słyszałam, że u Nestyi to stała, od dawien dawna liczba. Dlatego oddała Lercarę. - Zacisnęłam palce na kubku, lekko je parząc.
Przełknęłam łyk herbaty chcąc pozbyć się guli w gardle. Czy wszyscy dookoła muszą mnie wykorzystywać?
Jesteś najemniczką i masz problem, że cię wynajmują?
Zamknij się!
Cudownie kłócę się z głosem w głowie.
 -Cóż resztę już znasz. Nes obiecała mi, że nas wykupi, a w zamian ja będę jej bronią. Dlatego właśnie mam nadajnik i muszę być posłuszna. Nie wiem jak długo muszę to jeszcze robić.
 -Znaczy, że już nie jesteśmy niezależne- powiedziała jakby z żalem Als.
 -To i tak byłoby niemożliwe- zapewniłam- w obecnej sytuacji, bo przecież Liza na nas poluje, pamiętaj.
Nagle ekran mojego laptopa błysnął jasnym światłem.
Natt i Diamond teleportowały się. Miały ze sobą plecaki.
 -W końcu. Musimy porozmawiać, dziewczęta.
Natt prychnęła, czym sprawiła, że miałam ochotę rozkwasić jej nos. Otworzyła drzwi, którymi pewnie chciała uciec do innego pomieszczenia, ale nie udało się jej to, bo weszła do garderoby.
 -Możecie tam odłożyć torby. Broń przyczepcie pod łóżkiem za pasy, które tam są. Rozłożyłam wam materac. Mamuśka o 3 wraca z pracy i raczej tu nie zajrzy.
 -Wow. Zatroszczyłaś się o wszystko, tak? Cudownie, że chociaż raz SPRÓBOWAŁAŚ się wykazać. -prycha Natt rzuca wszystko, co miała na ziemię i pada na materac.
 -Natalio! Bądź miła! Tola nas uratowała!-Diamond próbuje mnie bronić. Jej przekonanie o mojej dobroci poprawia mi humor.
Zabawne, że potrzebowałam zapewnienia, że wcale nie jestem do szpiku kości zła- jestem morderczynią i nie obchodzi mnie, co myślą o tym inni. Nawet mamuśka. A jednak cieszy mnie niewinność i dobroć Diamond.
 -Uratowała?! Daj spokój Diamond, ona nas ciągle okłamuje i wykorzystuje, a ty jesteś jej wdzięczna.
Als chrząka głośno. Wstaje, pochyla się nad Natt i łapie ją za brodę.
 -Powiedz jeszcze jedno złe słowo o Toli, a będę zmuszona odłączyć twoją śliczną główkę od reszty ciała- mówi słodkim głosem. Pstryka ją w nos i siada z powrotem.
 -Cóż. Szkoda, że pofatygowałaś się pierwsza, bo miałam ochotę jej przyłożyć, ale skoro wzięłaś to na siebie nie będę się mieszać, słońce- uśmiecham się lekko.
 -Czasami muszę cię wyręczyć- puszcza mi oczko.
 -Dobra. Natt przedstawię sprawę jasno. Jesteśmy organizacją płatnych morderców.
 -Co?!-wykrzyknęła nasza przybyszka.
 -Nie domyśliłaś się?- Diamond zwraca się do Natt jeszcze bardziej zszokowana.
 -A niby jak?! Wiedziałam, że się zajmują się czymś złym, ale mówiłam ci, że myślałam, że się tylko biją! A wy... nie po pieniądze...wy za pieniądze...zabijacie...ludzi. A ty mi nie powiedziałaś, Di.
Wojna prycha.
 -Di?- szepcze tak cicho, że tylko ja ją słyszę. Później mówi już do wszystkich. -Proszę cię. Jak nas napadli to nie miałaś skrupułów ich zabijać.
 -Bo nas napadli! To co innego walczyć w obronie własnej, a co innego być napastnikiem! Nie chciałam stracić głowy! Nie potrafię zrozumieć zabijania niewinnych za pieniądze!
Przyglądam się jej. Spodziewałam się wrzasków, kiedy to wszystko wyjdzie na jaw. Obserwowałam, jak Natalia gwałtownie gestykuluje i jak robi się coraz bardziej czerwona- kłóciła się z Aless oraz Diamond,która ucichła. Cóż wiadomym było komu oberwie się najbardziej. Ona i Natalia przyjaźniły się najpierw w grze, później bez mojej zgody i wiedzy Diamond pokazała Natt teleporty i tak już trwałyśmy razem. Ale jakiś czas temu ich relacja pogłębiła się. Teraz wyjawiony sekret może wszystko zniszczyć.
 -Ja rozumiem- odzywa się nagle, czym przyciąga uwagę wszystkich. Wpatrujemy się w nią, a ona w swoje dłonie. - Cóż wiedziałam, że nie są święte od samego początku. Mało tego...ja uważałam je za potwory. Bo sądziłam, że nienawidzić jest zdrowo, ale zabijać wrogów z uśmiechem to już przesada. Ale później ta sytuacja z Lizą pokazała mi, że jednak można wyczuwać chęć zamordowania kogoś, aby później śmiać się nad jego grobem. Dlatego...chciałam być taka jak one- wolna od swojego sumienia i to przyszło mi zadziwiająco łatwo.
 Uniosła wzrok.
 -Tylko nie chcę jej w to mieszać.
Natt już zaczynała protestować, ale Diamond ją uciszyła.
 -Nie zgadzam się byś i ty je utraciła. Ty nie możesz się taka stać, bo już nie będziesz tą samą osobą.
 - Cholera, Di! Bez obrazy, ale gdyby jedna z nas miała być morderczynią to byłabym ja! Ty nawet muchy nie skrzywdzisz!
Zaśmiałam się.
 -Zostawimy je same?- zaabsorbowana starciem nie zauważyłam, gdy podeszła do mnie Als. Zarzuciła mi rękę na ramię.
 -Śmierdzisz- rzuciłam uśmiechając się łobuzersko.
Wojna natychmiast się odsunęła.
 -No wiesz co, Tola... Ciesz się, że ja nie opisuję twojej woni, bo...
Zamknęłam jej usta pocałunkiem. Z początku była zaskoczona lecz jak to Wojna- nawykła już do dotyku moich warg- zaraz go odwzajemniła. Nasze języki zderzyły się ze sobą w dzikim tańcu. Przyciągnęła mnie bliżej, oprała rękę na mojej talii. Po chwili przerwałam nasz namiętny pocałunek, by zaczerpnąć powietrza.
 -To była jawna sugestia i zaproszenie pod prysznic.
Cmoknęłam ją lekko i ruszyłam do łazienki omijając kłócące się dziewczyny. Słyszałam za sobą kroki Aless.
Kiedy stanęłam w łazience szybko zrzuciłam z siebie ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Als zamknąwszy drzwi od łazienki na zamek dołączyła do mnie w ubraniach, agresywnie przyciskając mnie do ściany. Polizała moją pierś, jadąc językiem przez mostek, obojczyk i zassała się na szyi.
Jęknęłam mimowolnie.
 -Tylko nie mów, że będziesz mi robić malinkę, dzieciaku -wychrypiałam.
 -Mało tego- przyssała się w drugim miejscu, by następnie podziwiać swoje dzieło - zrobię ci ich tysiące, słonko.
Odepchnęłam ją lekko. Zdjęłam przemoczoną koszulkę i wyrzuciłam z kabiny. Uderzyła z plaśnięciem o płytki. Als wróciła do ssania mojej skóry w różnych miejscach. Jednym ruchem odpięłam jej stanik, a następnie zmierzyłam się z paskiem w spodniach. Nagle- ugryzła mnie.
 Jęknęłam.
 -No co? Nie możesz brać prysznica w ubraniach.
Kontynuowałam rozpinanie sprzączki- było mi ciężko, bo Als przygniotła mnie tak, że mogłam do tego użyć tylko jednej ręki.
 -Zostaw- mruknęła i najwyraźniej poirytowana, podniosła mnie do góry- automatycznie zaplotłam nogi na jej biodrach. Uśmiechnęła się.  Odwzajemniłam ten gest. Tkwiłyśmy tak chwilę patrząc sobie w oczy.
 - Kocham cię- szepnęła.
Nagle coś mocno huknęło za drzwiami od łazienki. Zerknęłam w ich stronę tylko na ułamek sekundy, ale Aless już wiedziała, że to koniec igraszek, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Odgarnęłam jej strąki mokrych włosów z twarzy.
 -Ja też cię kocham- pocałowałam ją lekko i zmysłowo. Skradłam nam w ten sposób dodatkową chwilę czułości.
Opuściła mnie z powrotem na płytki kabiny. Obmyłam się szybko i wyszłam z łazienki, zawinąwszy się uprzednio w ręcznik. Als w tym czasie rozebrała się i szorowała pod strugami ciepłej wody.
 -No dobra dziewczyny, może powiecie mi co tu się dzieje?
Diamond i Natt stały mniej więcej w tym samym miejscu, co je zostawiłyśmy, tylko dookoła nich panował względny bałagan- powywracane meble, przekrzywiony obraz, sztylet wbity w materac, pocięta pościel, zerwana zasłona. A one stały po środku mojego pokoju. Diamond miała czerwoną,obrzmiałą rękę, którą trzyma na plecach Natt, a Natt krwawiła z nosa.
 -Pięknie, kurwa, pięknie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony