Omiotłam jeszcze raz spojrzeniem swój pokój, przystając na chwilę po środku bałaganu. Pokiwałam tylko głową i zaraz wróciłam do bezcelowego marszu w tę i z powrotem. Gdzieś za moimi plecami Aless zachichotała i zatrzasnęła szufladę komody (chyba jednego z niewielu mebli, który nie został wywrócony), wyjmując z niej koszulkę i spodenki.
- Teraz łapcie się za szczotki dzieciaki - będziecie sprzątać. - Roześmiała się jeszcze bardziej. Mnie nie było do śmiechu.