Obudziłam się w swoim pokoju. Byłam cała obolała, posiniaczona poraniona i gdzieniegdzie obandażowana, a także naga plus moje włosy były mokre. Ktoś niewątpliwie umył mnie i w dodatku opatrzył. Poruszyłam się, ale niesamowity ból wręcz przykuł mnie natychmiast z powrotem do łóżka.
Nagle coś poruszyło się w głębi pokoju.
-Obudziłaś się?
Als.
-Als?- powtórzyłam swoje myśli niczym echo.
-Tak.
-Co ty tu robisz?
-Wiesz... kupiłam rybkę. - Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale gestem nakazała mi milczenie. Nie oponowałam. - I ta rybka była wesoła, pełna życia, ale pewnego dnia przestała się ruszać. Po prostu zdechła. Pomyślałam sobie, że może to ja jestem tą rybką. Że bez ciebie zdechnę w dodatku w samotności tak, jak i ona. - Podeszła do mnie powoli i pochyliła się. - Ale wczoraj uświadomiłam sobie, że to nie ja jestem rybą lecz ty - dźgnęła mnie palcem w pierś. - Mimo wszystko nie chcę, żebyś umierała. Nawet, jeśli jestem na ciebie zła. Poza tym - wpatrywałyśmy się sobie w oczy. Ja czekałam na to co powie, gdyż wiedziałam, że będzie to dla mnie szalenie istotne. Ona natomiast zastanawiała się nad wyrokiem dla mnie, a w jej zimnych, czerwonych oczach widziałam nieznane dotąd dla mnie chłód i dystans. - brakowało mi ciebie. Gdybyś umarła zabolałoby pewnie bardziej niż zdrada.
-Als- starałam się wtrącić. Wystarczyło jednak jedno jej spojrzenie, bym zaniechała swych starań.
-Nigdy więcej nie wrócimy do tego co było.
- Mam udawać, że tego nie było?
-To dla ciebie aż tak trudne?
-Ja... ja chyba nie potrafię zapomnieć krzywdy jaką ci wyrządziłam.
-Daj spokój. Sama jestem sobie winna. Powinnam już pierwszego dnia tam pójść i przytargać cię za włosy do domu. Naiwnie jednak wierzyłam, że sama się opamiętasz i wrócisz do mnie. Koniec końców tak właśnie zrobiłaś. Tyle, że już było za późno. Teraz proszę cię, żeby nie powiedzieć rozkazuję, bo nie oszukujmy się- nie masz innego wyboru, abyś nigdy więcej nie powtarzała tego, co było-w czynach, jak i w słowach. Zdradzisz mnie jeszcze raz, a będę tą, przez którą pierwszy raz dokonasz reinkarnacji, maleńka. Oczywiście jeśli tego nie potrafisz, mam teraz na myśli utrzymanie własnych żądzy na uwięzi, to po prostu zabiję cię tu i teraz. Bo chcę mieć własną Tolkę. A nie taką, która wróci do mnie po jakimś tam czasie i będzie miała mnie kompletnie w dupie!
-Więc tak to odebrałaś.
-A jak miałam odebrać? Powinnam czekać na ciebie z obiadkiem i z uśmiechem na ustach rzucić: "Kochanie witaj w domu!"? O nie! Nie jestem jakąś kurą domową. Jestem Wojną. W-O-J-N-Ą! Kumasz czaczę, mała?
Kiwnęłam głową.
-Także wracam do siebie, jak do końca dnia się nie zdecydujesz, czy moje warunki ci odpowiadają...to zrobię ci z dupy jesień średniowiecza.
Podeszła do teleportu, ale kiedy już miała w niego wejść odwróciła się do mnie.
- I nie próbuj uciekać, bo i tak cię znajdę. Albo nie! Uciekaj, będzie lepsza zabawa. Tutaj prawo minimum dwóch osób nie obowiązuje. Jeźdźcy mogą szlachtować się bez powodu.
Puściła mi oczko i zniknęła w teleporcie.
Natomiast ja zabrałam się do przetwarzania danych. Nie zajęło mi to długo, bo wręcz wszystko w moim ciele krzyczało: "ona dała mi jeszcze jedną szansę!".
Niemal natychmiast zerwałam się z łóżka i choć przysporzyło mi to niesamowitego bólu, zdołałam owinąć się w prześcieradło otworzyć teleport i wylądować na kolanach na środku pokoju Als.
Lekko zdziwiona odwróciła się i podbiegła do mnie w ostatniej chwili nim zemdlałam i osunęłam się prosto w jej objęcia. I kiedy mój umysł wirował już w błogiej ciemności do moich uszu dobiegł jakby szept.
-Bałam się, że jednak będę musiała cię zabić.
-Ja... ja chyba nie potrafię zapomnieć krzywdy jaką ci wyrządziłam.
-Daj spokój. Sama jestem sobie winna. Powinnam już pierwszego dnia tam pójść i przytargać cię za włosy do domu. Naiwnie jednak wierzyłam, że sama się opamiętasz i wrócisz do mnie. Koniec końców tak właśnie zrobiłaś. Tyle, że już było za późno. Teraz proszę cię, żeby nie powiedzieć rozkazuję, bo nie oszukujmy się- nie masz innego wyboru, abyś nigdy więcej nie powtarzała tego, co było-w czynach, jak i w słowach. Zdradzisz mnie jeszcze raz, a będę tą, przez którą pierwszy raz dokonasz reinkarnacji, maleńka. Oczywiście jeśli tego nie potrafisz, mam teraz na myśli utrzymanie własnych żądzy na uwięzi, to po prostu zabiję cię tu i teraz. Bo chcę mieć własną Tolkę. A nie taką, która wróci do mnie po jakimś tam czasie i będzie miała mnie kompletnie w dupie!
-Więc tak to odebrałaś.
-A jak miałam odebrać? Powinnam czekać na ciebie z obiadkiem i z uśmiechem na ustach rzucić: "Kochanie witaj w domu!"? O nie! Nie jestem jakąś kurą domową. Jestem Wojną. W-O-J-N-Ą! Kumasz czaczę, mała?
Kiwnęłam głową.
-Także wracam do siebie, jak do końca dnia się nie zdecydujesz, czy moje warunki ci odpowiadają...to zrobię ci z dupy jesień średniowiecza.
Podeszła do teleportu, ale kiedy już miała w niego wejść odwróciła się do mnie.
- I nie próbuj uciekać, bo i tak cię znajdę. Albo nie! Uciekaj, będzie lepsza zabawa. Tutaj prawo minimum dwóch osób nie obowiązuje. Jeźdźcy mogą szlachtować się bez powodu.
Puściła mi oczko i zniknęła w teleporcie.
Natomiast ja zabrałam się do przetwarzania danych. Nie zajęło mi to długo, bo wręcz wszystko w moim ciele krzyczało: "ona dała mi jeszcze jedną szansę!".
Niemal natychmiast zerwałam się z łóżka i choć przysporzyło mi to niesamowitego bólu, zdołałam owinąć się w prześcieradło otworzyć teleport i wylądować na kolanach na środku pokoju Als.
Lekko zdziwiona odwróciła się i podbiegła do mnie w ostatniej chwili nim zemdlałam i osunęłam się prosto w jej objęcia. I kiedy mój umysł wirował już w błogiej ciemności do moich uszu dobiegł jakby szept.
-Bałam się, że jednak będę musiała cię zabić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz