Obrazek 1

Obrazek 1

20.04.2016

Rozdział 13

Samotność dotknie w końcu każdego z nas. I z pewnością nie będzie to miły dotyk.
Kiedy tylko Als wypłakała się i przestała czuć winna, machinalnie wstała i nie oglądając się wyszła. Diamond opierała się o ścianę ze skrzyżowanymi rękami.
Gwizdnęła.
 -Teraz to dopiero zjebałaś. Jak  mogłaś jej to zrobić?
Nie czekając na odpowiedź, której i tak dla niej nie miałam, zniknęła w teleporcie.
Przez kolejne dni działałam, jak maszyna, tyle, że prześladowałam Wojnę, a ona uporczywie mnie ignorowała. Poza tym w moim życiu nie było żadnych atrakcji. Jedzenie, spanie i tak w kółko. Nie przyjmowałam zleceń. Dla mnie to był koniec.
Ale za późno dotarło do mnie, ile ryzykuję.
Głupia.

Rozdział 12

Czasami człowiek nie zachowuje się racjonalnie. Nie myśli o konsekwencjach, uczuciach (swoich, bądź czyichś) i po prostu działa. Tylko, że nie zawsze wychodzi mu to na dobre... albo raczej- prawie NIGDY nie wychodzi mu to na dobre.
Tak samo było i w moim przypadku.
Po rozmowie z Lercarą po prostu położyliśmy się spać. Nie odezwałam się do Aless pewna, że wszystko z nią jest w jak najlepszym porządku i nie powinnam zawracać jej głowy. Zerwałam się z łóżka równo ze wschodem słońca i ruszyłam na polowanie.

17.04.2016

Rozdział 11

Szybkim krokiem przemierzyłam ulicę, rozglądając się przy tym dość nerwowo. Nie miałam płaszcza, więc cała moja broń odrobinę rzucała się w oczy. Wyglądałam jak cospleyerka w pełnym umundurowaniu wśród tłumów szarych ludzi. Tylko, że ja nosiłam na sobie naprawdę ostre przedmioty i przemieszczałam się po zacienionych, ukrytych pomiędzy budynkami, przejściach, w nadziei, że nikt nie pojawi się na mojej drodze.
 Jeszcze tylko kawałeczek.
 Pozwoliłam sobie na głębszy oddech. Zimne, jesienne powietrze wypełniło moje płuca. Tym razem odczułam bolesny brak płaszcza, nie tylko ze względu na broń. Całe szczęście miałam chociaż moje skórzane rękawiczki.

12.04.2016

A.N.I Felicity Hayate




Cześć...jestem Felicity z rodu Hayate. Jest to niewielki anielski ród, gdzie najważniejsze są zasady.
Mam 150 lat. Kobiety w moim rodzie poniżej setnego roku życia nie mogą opuszczać rodzinnej posiadłości. Do Akademii wysłał mnie mój ojciec. Wszystkim się wydaje, że Anioły się kochają i tak dalej. Otóż w moim rodzie uczucia są, tylko dla Stwórcy. Nikt nigdy nie podszedł do mnie i nie powiedział mi "kocham cię", czy choćby nawet "lubię cię". Chodzi mi o to, że wszelkie pozytywne emocje możemy okazywać Bogu, dla siebie jesteśmy uprzejmi, ale nic poza tym.

4.04.2016

Rozdział 10

Próbowałam znaleźć to miejsce. Naprawdę starałam się nie wejść prosto w jego pułapkę, ale zbyt skrupulatnie to zaplanował. Jego postać tkwiła na widoku na środku mapki, w grze. Mojej ulubionej mapki. Byłam pewna, że on po prostu daje mi czas. Czas na zrozumienie, że mimo wszystko to zawsze on tutaj rządził.
Wieczorem jestem już pewna, że nie mam innego wyjścia. Wchodzę prosto w paszczę lwa.
Siła wyrzucenia z teleportu jak zwykle rzuciła mnie na ziemię. Przeturlałam się po podłodze. Podnosząc się powoli z pozycji kucającej starałam się dojrzeć jak najwięcej w kompletnej ciemności. Na nic zdały się moje wysiłki.

Rozdział 9

Upadł na betonową posadzkę, wydając ostatnie tchnienie. Przyglądałam się temu. Moment, w którym ludzkie oczy gasną i tracą swój blask... to coś pięknego i strasznego zarazem.
Odetchnęłam wreszcie. Głęboko- z ulgą. Znowu mi się udało.
Podziwiałam teraz swoje dzieło. Każde cięcie na jego skórze, każdą wypływającą z ran kroplę krwi, siniak, czy choćby zadrapanie.
Uśmiech samozadowolenia powolnie wykwitł na moich ustach.
Byłam wyczerpana po ciężkiej i długiej walce. W takich chwilach doceniam swoje treningi, bo nie mam gwarancji, że nikt nigdy nie spojrzy na mnie w taki sposób, jak ja teraz obserwuję zwłoki Dropsa. Lubiłam go i chciałam załatwić to szybko. Mógł żyć, ale nie chciał zaznać ujmy na honorze. Sam wybrał  ten los.
Opadłam na kolana czując, jak smutek szaleje w mojej piersi.

Rozdział 8

Nasza gra nie należy do skomplikowanych, ale warto nadmienić, iż mamy w niej możliwość pobierania się. Każda może zostać czyjąś żoną i każdy czyimś mężem. Rozwody to też nic trudnego. Chyba, że twój mąż też posiada umiejętność teleportacji. Tak- wtedy rozwód nie jest taki łatwy. Nie składa on się z kilku kliknięć myszką. Oj nie. Wychodząc za Dropsa miałam tego zupełną świadomość. Był kochany. Nie to, że łączyło nas coś więcej- po prostu byliśmy dla siebie mili. Później on przestał grać. I dużo zadawał się z Lizą. Nie to, że miałam coś przeciwko. Po prostu, kiedy pojawi się nowy potencjalny partner... będę musiała go zabić (Dropsa), bo wszyscy wiemy, że on nie da rady zabić mnie. A wracając do Lizy... teraz miała problem z Lalusiem. Biedna. Nie wiem co się stało, ale nie ma ostatnio najlepszego humoru.  Laluś za to zaczął kręcić się obok mnie i Aless. Proponował mi ślub, ale ja wolę Dropsa, bo jest" martwy" (mówi się tak na osoby,
Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony