Coś zaszeleściło za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Aless wpatrującą się we mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i zniknęłam pod taflą wody w nadziei, że zostawi mnie samą.
***
Po południu musiałam zająć się Diamond. Wiele się zmieniło odkąd rzuciła się na Lalusia. Ja dostałam opieprz od jego żonki. Natomiast Diamond Liza nienawidziła. Odkopała topór wojenny przez... mężczyznę... nigdy nie zrozumiem ludzkiej nienawiści.
Nie wiedziałam co łączyło tą trójkę, jednak Diamond była w dość ciężkim stanie jeśli chodzi o jej psychikę. Porzuciła strój bojowy i łuk. Zamiast tego chwyciła po tabletki. Miałam ochotę na nią krzyczeć, ale kiedy widziałam jak w luźnym swetrze i dresach wlecze się przez dom niczym widmo serce mi pękało.
I tego też nie mogłam znieść. Wychodziłam trzaskając drzwiami. Nie byłam na nią zła, tylko na siebie. Za wszelką cenę usiłowałam pozbyć się głębszych uczuć, zamrozić swoje serce, a kiedy jednak coś mnie poruszało przypominało mi, że mogę je jednak mieć. I to mnie przerażało. Bo nie chciałam mieć kolejnego słabego punktu. Nie chciałam dać się komuś skrzywdzić.
Diamond wciąż wyglądała, jak wrak tego kim była. Cieszył mnie jednak fakt, że dziś nie spała kiedy przyszłam. Usłyszałam głosy. Odbezpieczyłam sztylet, który ukrywałam w rękawie- tak na wszelki wypadek. Skradając się podeszłam do otwartych drzwi.
-Diamond, nie możesz tak skończyć. Pokaż jej kto tu rządzi.
-Ale ja nie chcę. Boję się jej- zmarszczyłam nos niezadowolona. Kogóż ona się bała?
-Dasz radę. Pomogę ci w razie czego. Ta szmata cię nie tknie.
-Chciałabym się jej postawić, ale po prostu nie mogę.
O co im chodziło? I kim była ta druga dziewczyna? Chyba nie o mnie... prawda? Diamond nie mogła mnie znienawidzić... prawda?
-Zapłaci za to co ci zrobiła i już!
Weszłam do pokoju.
-Co tu się wyrabia...Kim ty jesteś?- wycelowałam oskarżycielsko palec w brązowowłosą dziewczynę siedzącą przy łóżku Diamond.
Znałam wszystkich potrafiących używać teleportów i każdego ich przydupasa, którego nauczyli tej techniki. A ta twarz nie była ani trochę znajoma.
Diamond podniosła przekrwione i zapadnięte oczy na moją twarz, a jej towarzyszka poruszyła się niespokojnie.
-Natalio... poznaj TooLate. Toluś z pewnością znasz tą dziewczynę
-Wow! Tolcia?- dziewczyna zaśmiała się wesoło i ruszyła w moją stronę prawdopodobnie z zamiarem przytulenia mnie. Zatrzymał ją jednak mój sztylet przystawiony do jej gardła.
-Tooolka!- Diamond próbowała zwrócić uwagę moich zimnych i badawczych oczu.- To jest Natt!
W oczach Natt zobaczyłam odbicie swojej zdziwionej twarzy.
-A jakim cudem ona się tu dostała?- zapytałam odrobinę zbyt ostro. Czułam, że to sprawka Diamond. Znowu zrobiła coś nieodpowiedzialnego i bez mojej zgody.
-Nauczyłam ją używać teleportu.
Tylko potwierdziła to co i tak już ustaliłam.
Włożyłam sztylet do kabury i odwróciłam się na pięcie.
-Miło było cię poznać w rzeczywistości!- usłyszałam Natt, zanim zniknęłam w teleporcie.
Nie wiedziałam co łączyło tą trójkę, jednak Diamond była w dość ciężkim stanie jeśli chodzi o jej psychikę. Porzuciła strój bojowy i łuk. Zamiast tego chwyciła po tabletki. Miałam ochotę na nią krzyczeć, ale kiedy widziałam jak w luźnym swetrze i dresach wlecze się przez dom niczym widmo serce mi pękało.
I tego też nie mogłam znieść. Wychodziłam trzaskając drzwiami. Nie byłam na nią zła, tylko na siebie. Za wszelką cenę usiłowałam pozbyć się głębszych uczuć, zamrozić swoje serce, a kiedy jednak coś mnie poruszało przypominało mi, że mogę je jednak mieć. I to mnie przerażało. Bo nie chciałam mieć kolejnego słabego punktu. Nie chciałam dać się komuś skrzywdzić.
Diamond wciąż wyglądała, jak wrak tego kim była. Cieszył mnie jednak fakt, że dziś nie spała kiedy przyszłam. Usłyszałam głosy. Odbezpieczyłam sztylet, który ukrywałam w rękawie- tak na wszelki wypadek. Skradając się podeszłam do otwartych drzwi.
-Diamond, nie możesz tak skończyć. Pokaż jej kto tu rządzi.
-Ale ja nie chcę. Boję się jej- zmarszczyłam nos niezadowolona. Kogóż ona się bała?
-Dasz radę. Pomogę ci w razie czego. Ta szmata cię nie tknie.
-Chciałabym się jej postawić, ale po prostu nie mogę.
O co im chodziło? I kim była ta druga dziewczyna? Chyba nie o mnie... prawda? Diamond nie mogła mnie znienawidzić... prawda?
-Zapłaci za to co ci zrobiła i już!
Weszłam do pokoju.
-Co tu się wyrabia...Kim ty jesteś?- wycelowałam oskarżycielsko palec w brązowowłosą dziewczynę siedzącą przy łóżku Diamond.
Znałam wszystkich potrafiących używać teleportów i każdego ich przydupasa, którego nauczyli tej techniki. A ta twarz nie była ani trochę znajoma.
Diamond podniosła przekrwione i zapadnięte oczy na moją twarz, a jej towarzyszka poruszyła się niespokojnie.
-Natalio... poznaj TooLate. Toluś z pewnością znasz tą dziewczynę
-Wow! Tolcia?- dziewczyna zaśmiała się wesoło i ruszyła w moją stronę prawdopodobnie z zamiarem przytulenia mnie. Zatrzymał ją jednak mój sztylet przystawiony do jej gardła.
-Tooolka!- Diamond próbowała zwrócić uwagę moich zimnych i badawczych oczu.- To jest Natt!
W oczach Natt zobaczyłam odbicie swojej zdziwionej twarzy.
-A jakim cudem ona się tu dostała?- zapytałam odrobinę zbyt ostro. Czułam, że to sprawka Diamond. Znowu zrobiła coś nieodpowiedzialnego i bez mojej zgody.
-Nauczyłam ją używać teleportu.
Tylko potwierdziła to co i tak już ustaliłam.
Włożyłam sztylet do kabury i odwróciłam się na pięcie.
-Miło było cię poznać w rzeczywistości!- usłyszałam Natt, zanim zniknęłam w teleporcie.
***
-Kochanie co się z tobą ostatnio dzieje?- Aless chwyciła w dłonie mój podbródek zmuszając mnie do spojrzenia jej w oczy. Ostatnimi czasy miałam z tym problem. Z patrzeniem ludziom w oczy. Chyba, że groziłam im śmiercią.
-Nic. Nie przejmuj się-pogładziłam uspokajająco jej dłoń.
Oczywiście kłamałam, ale nie chciałam jej mówić, o tym, jak nieodpowiedzialnie postąpiłam zostawiając Diamond i Natt. Ani o tym rozrywającym uczuciu tęsknoty... bo za czym miałabym tęsknić... a może... za kim?
-Nic. Nie przejmuj się-pogładziłam uspokajająco jej dłoń.
Oczywiście kłamałam, ale nie chciałam jej mówić, o tym, jak nieodpowiedzialnie postąpiłam zostawiając Diamond i Natt. Ani o tym rozrywającym uczuciu tęsknoty... bo za czym miałabym tęsknić... a może... za kim?
-Wcale nie widzę twoich smutnych i rozbieganych oczu.
-Że niby mało się widzimy? Nie przesadzaj jestem u ciebie co noc. Staram się wiesz mam obowiązki i...- Aless przyłożyła mi palec do ust.
-Nie o to mi chodziło. Mogę ci jakoś pomóc?
-Że niby mało się widzimy? Nie przesadzaj jestem u ciebie co noc. Staram się wiesz mam obowiązki i...- Aless przyłożyła mi palec do ust.
-Nie o to mi chodziło. Mogę ci jakoś pomóc?
-Wojna nie powinna być taka spostrzegawcza- westchnęłam.- Po prostu mnie przytul... proszę.
Bez chwili wahania jej ręce przyciągnęły mnie do siebie, a potem splątały się na moich plecach nie pozwalając mi się odsunąć. Czułam na twarzy jej ciepły oddech. Nigdzie nie mogłoby być mi lepiej.
-Gdybym miała umierać to w twoich ramionach.
-Ale nie umrzesz.
-Nie.
Bez chwili wahania jej ręce przyciągnęły mnie do siebie, a potem splątały się na moich plecach nie pozwalając mi się odsunąć. Czułam na twarzy jej ciepły oddech. Nigdzie nie mogłoby być mi lepiej.
-Gdybym miała umierać to w twoich ramionach.
-Ale nie umrzesz.
-Nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz