Obrazek 1

Obrazek 1

27.03.2016

Rozdział 7

Cały dzień przespałam i przegadałam na czacie w grze. (Miła odmiana.) Gadałam głównie z nową gildią. W starej coś się porypało. Wielu z nas zmieniło barwy, ale ci ważni dla mnie wciąż byli ze mną- choć nie wszyscy. Nina wyjechała na dłuższy czas. Muszę zaczekać, aż wróci.
Kiedy zasnęłam znowu pojawił się mój gryf. Pogłaskałam go po zakrzywionym dziobie i gładkich piórach.
 -Nie dajesz mi spokoju.
Nagle zerwał się, złapał mój płaszcz w swoje szpony i oderwał moje stopy od ziemi. Nie obchodziło go moje zdanie i sprzeciw.
A miałam ochotę ogromnie się sprzeciwić, kiedy zobaczyłam, na której mapce i obok czyjej postaci postanowił mnie porzucić.
 -Nie! On nie.
Obudziłam się w tle słysząc przenikliwy pisk gryfa.
***
 Wparowałam do pokoju Diamond bez żadnego "cześć", czy choćby skinięcia głową. Leżała w bezruchu, przykryta i zwinięta w kłębek. Jakby czekała na śmierć, która nie chciała nadejść. Ściągnęłam z niej koc.
 -Ogarnij się-rzuciłam ostro.
Nie chciałam być wredna, tylko miałam zły dzień... a ona potrzebowała kopa w dupsko.
 -Daj  mi spokój...- odparła mi mętnie. Najwyraźniej wzięła już te swoje cudowne antydepresanty. Nie obchodziło mnie to.
Wyniosłam koc do kuchni, nalałam zimnej wody  do dzbanka i ruszyłam z powrotem do Diamond.
 -Wstawaj do cholery!- potrząsnęłam nią.
 -Daj... spokój...
 -Wstań, albo wyleję ci dzban zimnej wody na głowę.
 -Co...?
 -To.
 -Nie.- powiedziała głośno. Bardzo dobrze, zaczynała się wybudzać.- Nie wylewaj nic z żadnego pierdolonego dzbanka- usiadła. Wreszcie załapała o co chodzi w tej grze.
Kiedy zamknęła oczy zamachnęłam się ręką, by wymierzyć jej policzek. Zwinne zablokowała moją rękę chwytając ją w nadgarstku. Tkwiłyśmy w tej pozie ułamek sekundy- ona z zamkniętymi oczami, lekko bujając się na boki i ja- z mrożącym krew w żyłach, wściekłym spojrzeniem, którego Diamond kiedyś jeszcze się obawiała. Teraz trudno było zrobić na niej wrażenie, bo  zobojętniała na wszystko.
 -Już wstaję- otworzyła oczy i podniosła się.
 -Ogarnij się. Wychodzimy.
 - Tak jest.
Po 15 minutach stała  przede mną: umyta i w pełnym uzbrojeniu.
 -Too...
 -Idziemy-przerwałam jej nim zdążyła zadać mi pytanie.
Zniknęłam w teleporcie, a ona zaraz za mną.
 -Co tu robimy? I gdzie jest to "tu"?
Dobre pytanie. Zważywszy na to, że gdzie okiem sięgnąć była jedynie, oślepiająca wręcz biel.
 -Punkt rejestracyjny.
Za kilka sekund miały się tu pojawić setki graczy. Naszym zadaniem było zabić ich wirtualną postać. Nie ginęli w rzeczywistości. Nie dokonali rejestracji, ponieważ im przeszkodziliśmy. Jeżeli komuś udało się zbiec i zniknął nim ktoś go dopadł jego rejestracja dobiegała końca i mógł spokojnie zacząć grę. Do czasu. Kiedy podpadają Elicie spotykamy się znowu.
 -Otwarcie nowego serwera, słonko. Polujemy.
 -Że co? Tak można?
 -Oczywiście. Patrz- wskazałam jej pojawiających się ludzi z czerwonymi opaskami na prawych ramionach- ci są od nas, a ci ubrani raczej nie bojowo... tylko jak w grze to ofiary do bicia. Jest ich tyle, że pozwalają nam przerzedzać serw.
 -Naprawdę? Wow...
 -Tak. Doszłam do wniosku, że może zadawanie śmierci poprawi ci humor. Mi poprawia. Rusz tyłek. Za chwilę się zacznie. Aless też tu będzie. Znajdź ją po wszystkim i wróćcie beze mnie, dobrze?
 -Chyba tak- uśmiechnęła się lekko.
 -Dasz radę, zabijako- puściłam jej oczko i ruszyłam przed siebie. Musiałam ustawić się tak, aby skosić ich jak najwięcej. Zachciało się Elicie rankingu największego mordercy? To niech go mają- ze mną na pierwszym miejscu.
 ***
Dookoła mnie leżały odcięte kończyny, głowy, wyprute flaki, przecięte na pół zwłoki... masakra, ale dla mnie to był powód do dumy, bo to wszystko było moją zasługą.
 -Tolka no nieźle... zbieram liczniki. Daj swój- Liza podeszła do mnie z zazdrością na twarzy.
 -Pomogę ci.
 -Nie trzeba. Dam sobie radę. A ty może... idź się umyj...-popatrzyła na mnie z jawną odrazą.
 Zaśmiałam się.
 -Naprawdę zbroja z krwi i ludzkich szczątek ci się nie podoba?
 -Mieliśmy wyciąć nadmiar, a nie 3/4 Toluś...
 -Fakt...może troszkę się zagalopowałam.
 -Troszkę- uśmiechnęła się.
Zdjęłam licznik i wrzuciłam go do pudełka. Do końca zbierania i ogłoszenia rankingu pilnowałam, by każdy licznik wciąż należał do tej samej osoby. Tak- nie ufałam tutaj nikomu.
Nie zdziwiło mnie pierwsze miejsce egzekwo z Wojną... ale nie spodziewałam się zobaczyć na 1 miejscu również Diamond.
"Cholera wyszkoliłam ją, aż za dobrze."
Naprawdę cieszył mnie fakt, że tak dobrze jej poszło.
Liza i Laluś byli 2, jednak wiele im brakowało, by choć nas dogonić. Reszcie nie poświęciłam uwagi.
 -A ją kto tu przyprowadził?- syknęła Liza widząc ranking.-Suka się wprosiła.
Liza, Laluś, Nestya (Nes), Jaskier i Nolan byli przedstawicielami Elity z naszego serwera. Stali teraz przed elektroniczną tablicą z rankingiem i oglądali statystyki.
 -Ja ją przyprowadziłam- poinformowałam wszystkich zebranych głośno i dosadnie.- Diamond mi towarzyszyła. I nie jest żadną suką.
Wychodząc czułam ich spojrzenia wypalające dziurę w moich plecach, zwłaszcza jedno, ogromnie wściekłe.
Po chwili dogoniła mnie Nestya.
 -Więc ty jesteś tą sławną TooLate- uśmiechnęła się lekko.- Miło mi cię poznać.
Fakt, że sama się nie przedstawiła nie świadczył o jej braku wychowania. Każdy wiedział kim ona jest. Każdy z TEGO świata ją znał. Nie musiała się przedstawiać.
 -Tak to ja. Czego ode mnie chcesz?
 -Od razu do sedna sprawy co?- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- Podobasz mi się, dziewczyno. Chciałam cię tylko pochwalić. Miałaś świetny wynik, ale następnym razem nie będzie ci tak łatwo.
 -To znaczy?
 -Pierwsze miejsce w rankingu zawsze jest moje...
 -Ty tak na serio?
 -Szczerze to nie. Nie lubię zabijać. Od tego mam właśnie takich jak ty- młodych i gniewnych. Po prostu będę miała na ciebie oko. Rozumiesz?
 -Tak sądzę.
 -Fajnie. Odezwę się. Widzę w tobie spory potencjał Tola.
Zniknęła w teleporcie.
Więc chyba znalazłam zleceniodawcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony