Kiedy zasnęłam znowu pojawił się mój gryf. Pogłaskałam go po zakrzywionym dziobie i gładkich piórach.
-Nie dajesz mi spokoju.
Nagle zerwał się, złapał mój płaszcz w swoje szpony i oderwał moje stopy od ziemi. Nie obchodziło go moje zdanie i sprzeciw.
A miałam ochotę ogromnie się sprzeciwić, kiedy zobaczyłam, na której mapce i obok czyjej postaci postanowił mnie porzucić.
-Nie! On nie.
Obudziłam się w tle słysząc przenikliwy pisk gryfa.
***
Wparowałam do pokoju Diamond bez żadnego "cześć", czy choćby skinięcia głową. Leżała w bezruchu, przykryta i zwinięta w kłębek. Jakby czekała na śmierć, która nie chciała nadejść. Ściągnęłam z niej koc.-Ogarnij się-rzuciłam ostro.
Nie chciałam być wredna, tylko miałam zły dzień... a ona potrzebowała kopa w dupsko.
-Daj mi spokój...- odparła mi mętnie. Najwyraźniej wzięła już te swoje cudowne antydepresanty. Nie obchodziło mnie to.
Wyniosłam koc do kuchni, nalałam zimnej wody do dzbanka i ruszyłam z powrotem do Diamond.
-Wstawaj do cholery!- potrząsnęłam nią.
-Daj... spokój...
-Wstań, albo wyleję ci dzban zimnej wody na głowę.
-Co...?
-To.
-Nie.- powiedziała głośno. Bardzo dobrze, zaczynała się wybudzać.- Nie wylewaj nic z żadnego pierdolonego dzbanka- usiadła. Wreszcie załapała o co chodzi w tej grze.
Kiedy zamknęła oczy zamachnęłam się ręką, by wymierzyć jej policzek. Zwinne zablokowała moją rękę chwytając ją w nadgarstku. Tkwiłyśmy w tej pozie ułamek sekundy- ona z zamkniętymi oczami, lekko bujając się na boki i ja- z mrożącym krew w żyłach, wściekłym spojrzeniem, którego Diamond kiedyś jeszcze się obawiała. Teraz trudno było zrobić na niej wrażenie, bo zobojętniała na wszystko.
-Już wstaję- otworzyła oczy i podniosła się.
-Ogarnij się. Wychodzimy.
- Tak jest.
Po 15 minutach stała przede mną: umyta i w pełnym uzbrojeniu.
-Too...
-Idziemy-przerwałam jej nim zdążyła zadać mi pytanie.
Zniknęłam w teleporcie, a ona zaraz za mną.
-Co tu robimy? I gdzie jest to "tu"?
Dobre pytanie. Zważywszy na to, że gdzie okiem sięgnąć była jedynie, oślepiająca wręcz biel.
-Punkt rejestracyjny.
Za kilka sekund miały się tu pojawić setki graczy. Naszym zadaniem było zabić ich wirtualną postać. Nie ginęli w rzeczywistości. Nie dokonali rejestracji, ponieważ im przeszkodziliśmy. Jeżeli komuś udało się zbiec i zniknął nim ktoś go dopadł jego rejestracja dobiegała końca i mógł spokojnie zacząć grę. Do czasu. Kiedy podpadają Elicie spotykamy się znowu.
-Otwarcie nowego serwera, słonko. Polujemy.
-Że co? Tak można?
-Oczywiście. Patrz- wskazałam jej pojawiających się ludzi z czerwonymi opaskami na prawych ramionach- ci są od nas, a ci ubrani raczej nie bojowo... tylko jak w grze to ofiary do bicia. Jest ich tyle, że pozwalają nam przerzedzać serw.
-Naprawdę? Wow...
-Tak. Doszłam do wniosku, że może zadawanie śmierci poprawi ci humor. Mi poprawia. Rusz tyłek. Za chwilę się zacznie. Aless też tu będzie. Znajdź ją po wszystkim i wróćcie beze mnie, dobrze?
-Chyba tak- uśmiechnęła się lekko.
-Dasz radę, zabijako- puściłam jej oczko i ruszyłam przed siebie. Musiałam ustawić się tak, aby skosić ich jak najwięcej. Zachciało się Elicie rankingu największego mordercy? To niech go mają- ze mną na pierwszym miejscu.
***
Dookoła mnie leżały odcięte kończyny, głowy, wyprute flaki, przecięte na pół zwłoki... masakra, ale dla mnie to był powód do dumy, bo to wszystko było moją zasługą.
-Tolka no nieźle... zbieram liczniki. Daj swój- Liza podeszła do mnie z zazdrością na twarzy.
-Pomogę ci.
-Nie trzeba. Dam sobie radę. A ty może... idź się umyj...-popatrzyła na mnie z jawną odrazą.
Zaśmiałam się.
-Naprawdę zbroja z krwi i ludzkich szczątek ci się nie podoba?
-Mieliśmy wyciąć nadmiar, a nie 3/4 Toluś...
-Fakt...może troszkę się zagalopowałam.
-Troszkę- uśmiechnęła się.
Zdjęłam licznik i wrzuciłam go do pudełka. Do końca zbierania i ogłoszenia rankingu pilnowałam, by każdy licznik wciąż należał do tej samej osoby. Tak- nie ufałam tutaj nikomu.
Nie zdziwiło mnie pierwsze miejsce egzekwo z Wojną... ale nie spodziewałam się zobaczyć na 1 miejscu również Diamond.
"Cholera wyszkoliłam ją, aż za dobrze."
Naprawdę cieszył mnie fakt, że tak dobrze jej poszło.
Liza i Laluś byli 2, jednak wiele im brakowało, by choć nas dogonić. Reszcie nie poświęciłam uwagi.
-A ją kto tu przyprowadził?- syknęła Liza widząc ranking.-Suka się wprosiła.
Liza, Laluś, Nestya (Nes), Jaskier i Nolan byli przedstawicielami Elity z naszego serwera. Stali teraz przed elektroniczną tablicą z rankingiem i oglądali statystyki.
-Ja ją przyprowadziłam- poinformowałam wszystkich zebranych głośno i dosadnie.- Diamond mi towarzyszyła. I nie jest żadną suką.
Wychodząc czułam ich spojrzenia wypalające dziurę w moich plecach, zwłaszcza jedno, ogromnie wściekłe.
Po chwili dogoniła mnie Nestya.
-Więc ty jesteś tą sławną TooLate- uśmiechnęła się lekko.- Miło mi cię poznać.
Fakt, że sama się nie przedstawiła nie świadczył o jej braku wychowania. Każdy wiedział kim ona jest. Każdy z TEGO świata ją znał. Nie musiała się przedstawiać.
-Tak to ja. Czego ode mnie chcesz?
-Od razu do sedna sprawy co?- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- Podobasz mi się, dziewczyno. Chciałam cię tylko pochwalić. Miałaś świetny wynik, ale następnym razem nie będzie ci tak łatwo.
-To znaczy?
-Pierwsze miejsce w rankingu zawsze jest moje...
-Ty tak na serio?
-Szczerze to nie. Nie lubię zabijać. Od tego mam właśnie takich jak ty- młodych i gniewnych. Po prostu będę miała na ciebie oko. Rozumiesz?
-Tak sądzę.
-Fajnie. Odezwę się. Widzę w tobie spory potencjał Tola.
Zniknęła w teleporcie.
Więc chyba znalazłam zleceniodawcę.
-Tolka no nieźle... zbieram liczniki. Daj swój- Liza podeszła do mnie z zazdrością na twarzy.
-Pomogę ci.
-Nie trzeba. Dam sobie radę. A ty może... idź się umyj...-popatrzyła na mnie z jawną odrazą.
Zaśmiałam się.
-Naprawdę zbroja z krwi i ludzkich szczątek ci się nie podoba?
-Mieliśmy wyciąć nadmiar, a nie 3/4 Toluś...
-Fakt...może troszkę się zagalopowałam.
-Troszkę- uśmiechnęła się.
Zdjęłam licznik i wrzuciłam go do pudełka. Do końca zbierania i ogłoszenia rankingu pilnowałam, by każdy licznik wciąż należał do tej samej osoby. Tak- nie ufałam tutaj nikomu.
Nie zdziwiło mnie pierwsze miejsce egzekwo z Wojną... ale nie spodziewałam się zobaczyć na 1 miejscu również Diamond.
"Cholera wyszkoliłam ją, aż za dobrze."
Naprawdę cieszył mnie fakt, że tak dobrze jej poszło.
Liza i Laluś byli 2, jednak wiele im brakowało, by choć nas dogonić. Reszcie nie poświęciłam uwagi.
-A ją kto tu przyprowadził?- syknęła Liza widząc ranking.-Suka się wprosiła.
Liza, Laluś, Nestya (Nes), Jaskier i Nolan byli przedstawicielami Elity z naszego serwera. Stali teraz przed elektroniczną tablicą z rankingiem i oglądali statystyki.
-Ja ją przyprowadziłam- poinformowałam wszystkich zebranych głośno i dosadnie.- Diamond mi towarzyszyła. I nie jest żadną suką.
Wychodząc czułam ich spojrzenia wypalające dziurę w moich plecach, zwłaszcza jedno, ogromnie wściekłe.
Po chwili dogoniła mnie Nestya.
-Więc ty jesteś tą sławną TooLate- uśmiechnęła się lekko.- Miło mi cię poznać.
Fakt, że sama się nie przedstawiła nie świadczył o jej braku wychowania. Każdy wiedział kim ona jest. Każdy z TEGO świata ją znał. Nie musiała się przedstawiać.
-Tak to ja. Czego ode mnie chcesz?
-Od razu do sedna sprawy co?- uśmiechnęła się jeszcze szerzej.- Podobasz mi się, dziewczyno. Chciałam cię tylko pochwalić. Miałaś świetny wynik, ale następnym razem nie będzie ci tak łatwo.
-To znaczy?
-Pierwsze miejsce w rankingu zawsze jest moje...
-Ty tak na serio?
-Szczerze to nie. Nie lubię zabijać. Od tego mam właśnie takich jak ty- młodych i gniewnych. Po prostu będę miała na ciebie oko. Rozumiesz?
-Tak sądzę.
-Fajnie. Odezwę się. Widzę w tobie spory potencjał Tola.
Zniknęła w teleporcie.
Więc chyba znalazłam zleceniodawcę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz